Wednesday 16 July 2014

Soft Grit - o etyce i stylu


2. O etyce i stylu.

"Trad climbing is as close to sport climbing as fell running to sprinting".

"Kiedy mowie, ze wspinam sie tylko w tradzie, to nie jest to tylko wymowka, ze wspinam sie slabo. Chodzi mi o cos wiecej niz gimnastyke".

"Przeciez o to chodzi, by sie troche pobac"

Kilka cytatow miejscowych, ktore mniej wiecej oddaje ich podejscie do "wspinania na wlasnej".

Samo pojecie Traditional Climbing, Trad Climbing, Trad, jest dla miejscowych tylko tagiem, slowem nie majacym wiele wspolnego  z tradycja. Tradycja to fajka, pumpy, podkute buty i konopna lina przewiazana w pasie. Pojawia sie pojecie Adventure Climbing, oznaczajace tyle co Trad, a nie majacym konotacji ze slowem "tradycja".

Wszelkie proby wiazania pojecia Traditional Climbing, z rozumieniem slowa Tradition, jako tradycji, zbywane sa usmiechem, albo wzruszeniem ramion. "It's only a name".

Spotkalem sie na polskim forum wspinaczkowym, o przykladzie "zle zastosowanej tradycji" - chodzilo o wspinanie na Wyspie Jersey, ktora nie jest wsrod miejscowych wspinaczy popularna (to miejsce dla zeglarzy i turystow) - skala jest sypka, pelna "rolling balls", protekcja nie siada i choc miejscowka atmosferyczna, nie ma szans na wyparcie z kalendarza klifow Kornwalii, Pembroke, czy wyspy Lundy. Nie mozna "zastosowac tradycji". Tradycji sie mozna trzymac, albo ja zarzucic :)

Wazna jest Etyka. Nie niszczymy skaly. Nie nalezy ona do nas. Historycznie, czytajac artukuly z lat 90, wtedy powstawal boom na sportowe wspinanie i wiercono wszedzie, chcac dogonic Francje z jej wynikami (na poczatku lat 80 grupa wychowanych na sportowych drogach Francuzow pokazala Anglikom, jak bardzo sa z tylu peletonu). Samo wspinaczkowe srodowisko bylo podzielone i nie robilo nic - nie potrafilo sie skonsolidowac, wydac spojnej wypowiedzi. Jedyne co udalo sie im zablokowac, to zawody wspinaczkowe na otwartym powietrzu (glowna osoba byl John Dunne), ktore udalo sie przeniesc do zamknietych pomieszczen (dzie jest ich miejsce). Fale wiercenia zatrzymalo nie "zastosowanie tradycji", ale prawa wlasnosci. Wlasciciele miejscowek zakazali wiertow. Wiekszosc pieknych klifow jest w posiadaniu National Trust, ktory nie zyczyl sobie metalowego smiecia wsrod skal dziedzictwa narodowego, ktorym sie opiekuja i ktore fizycznie posiadaja. To zdecydowany wplyw czynnikow zewnetrznych sklonil Brytyjczykow do rozwazenia co i gdzie wiercic i czym jest trad, a czym sport. Gdzie zmierza wspinanie? 

Wiele sie o tym pisze i wiele osob roztrzasa istote brytjskiej etyki i stylu z jakim pokonywane sa brytjskie drogi, tudziez drogi gdziekolwiek, przez brytyjczykow. Podczas gdy w samej Wlk. Brytanii podejscie do stylu jest bardzo liberalne - na zasadzie, rob jak Ci sie podoba. Za to zasady etyki, zawieraja sie w dwoch punktach:
1. Badz uczciwy;
2. Nie niszcz skaly.

"Be honest and don't damage the rock". Na tym opiera sie miejscowe podejscie do wspinania i jakimkolwiek stylem bysmy nie przeszli danej drogi (czy to bedzie OS, HP, czy z pomoca deski), tak dlugo jak o tym powiemy uczciwie i nie bedziemy niszczyc skaly - tak dlugo jest to w porzadku. 

Istnieje calkowita dowolnosc, choc pod wzgledem stylu istnieja wyzej i nizej oceniane przejscia. Najwyzej oceniany jest styl OS flash, choc najtrudniejsze drogi dzisiaj ani nie powstaja, ani nawet nie sa powtarzane w ten sposob. Juz w 1980, gdy Ron Fawcett zrobil "Strawberries", stylem yo-yo (przez kilka tygodni), bylo to zaakceptowane, a choc on sam nie jest specjalnie dumny ze stylu przejscia - wtedy nikt nie potrafil tej drogi przejsc lepiej (dopiero niedawno droga ta uzyskala pierwsze brytyjskie przejscie OS, a probowal chyba kazdy liczacy sie brytyjski wspinacz ostatnich trzydziestu lat) - kilka lat trzeba bylo czekac na Stefana Glowacza, ktory przeszedl ja OS - czy oznaczalo to, ze to on byl prawdziwym autorem przejscia? Headpointing jest akceptowany, tak dlugo jak ostatecznym efektem jest czyste przejscie, najlepiej z przelotami zakladanymi podczas, a nie przygotowanymi zawczasu - ta druga praktyka oceniana jest jako daleka od idealnej (wystarczy wspomniec parcie srodowiska na pierwsze przejscie "Century Crack" przez Pete Whittakera i Toma Randalla, ktorzy wrocili sie na odludzie, by poprowadzic droge na czysto) i zawsze znajda sie takie glosy, ktore beda sarkac i takiego przejscia jako pierwsze nie uznaja. Wiele drog, zwlaszcza na ciasnym gricie i jego nieubezpieczalnych pologach, zostalo poprowadzone z zalozeniem przelotow w sasiednich rysach, co zawsze zostaje uwzglednione w opisie drogi i wycenie trudnosci. Przejscie stawiajacego wlosy na plecach "Archangela" E3 5b, z protekcja zalozona w drodze obok juz nie jest przejsciem na miare E3, wtedy robi sie go na E2, czy nawet na E1 - to samo dotyczy mat. Jezeli z drogi niebezpiecznej, za pomoca mat robi sie droge bezpieczna, to juz nie ma ona statusu drogi niebezpiecznej - wycena opisowa spadnie, choc techniczna zostanie taka sama (no chyba, ze stos mat jest tak wysoki, ze zasloni cruxowy start ;) ). Nalezy pamietac, ze wycena drog w brytyjskim systemie uwzglednia przejscie OS, bez mat. Jezeli da sie odpasc z E6 bez szkod, to prawdopodobnie nie jest to juz E6. Oczywiscie nikt nikomu nie zabroni polozyc mat pod droga, ale nie ma co sie oszukiwac, ani kolegow, zapominajac o wspomnieniu ich uzywania. To samo dotyczy sniegu - snowballing, czyli wspinanie sie nad zaspami, podczas takiej pogody jest zawsze duzo chetnych na highballowe problemy.

Gdy jednak nie pracujemy dla sponsorow i nasze przejscia nie sa pozniej ogladane przez spocona widownie gdzies na Kendal - wtedy nasz styl moze byc naprawde dowolny. Azerowanie? Hard luck, wpiszesz sobie do kapownika "dogged" i bedziesz z tym zyl, moze kiedys powtorzysz.

Kucie jest zbrodnia. To co dla dzisiejszego pokolenia jest gladka sciana proszaca sie o maly stopieniek, w przyszlosci moze byc znakomitym, trzy gwiazdkowym E12. Skale zostawiamy dla przyszlosci, taka jaka zastalismy. Tylko dlatego, ze sie po niej wspinamy i placimy podatki, nie oznacza, ze mamy do niej jakies prawa. Kucie istnialo i jeszcze w latach szescdziesiatych podkuwano w kamieniolomach. Sam szedlem po wykutych stopniach w naturalnym gricie, na drodze po raz pierwszy zrobionej przed druga wojna (bodajze 1922). Tyle, ze ja tych stopni nie potrzebowalem, mialem inne buty niz Morley Wood w latach dwudziestych XXw. i spokojnie radzilem sobie obchodzac te stopnie, idac na naturalnej rzezbie i ufajac w tarcie. Ktos, kto wykul te stopnie sto lat temu, pewnie myslal, ze "musial" to zrobic, zeby pokonac droge. Dla nas, zaledwie 90 lat pozniej, te dwa machniecia mlotkiem, to blizny niszczace idealny tarciowy polog.
Najwazniejsze wiec, to nie niszczyc skaly. W jaki sposob sie wspinamy i czego uzywamy, to juz jest mniej wazne. Jezeli patrzec na wspinanie w gritstone, to czekany nie wchodza w gre nawet zima, zadne tam "modern mixed", czy inny drytooling. Jest tylko jeden rejon zimowy i raz na kilka lat zdarza sie, ze Kinder Waterfall pozwala na zimowa wspinaczke. Nawet wspinanie w kamieniolomach gritowych z czekanem uznane jest za zbrodnie. Z drugiej strony, jezeli ktos wynalezie przyssawki, ktore pozwola na protekcje w kazdym punkcie skaly i nawet na najbardziej smialych drogach mozemy miec tyle protekcji, co na sportowym klifie - to jezeli przyssawka nie bedzie niszczyc skaly, to nadal to bedzie trad climbing. Tylko skala trudnosci sie zmieni - wielkie E, spadna do mniejszych wymiarow.
W imie tej etyki, jezeli zawiedzie nas najnowszy wynalazek i utknie w skale, czy to bedzie kosc za 10 funtow, czy mechanik za 70, to jezeli nie potrafimy go wyciagnac, mamy go tam zostawic. Niech lepiej tam tkwi i rdzewieje, niz ktos mialby uszkodzic skale wyrywajac go. Znajda sie tacy, co go wyciagna, jak nie jutro, to za dziesiec lat ;) 

No comments:

Post a Comment