Friday 7 November 2014

Soft Grit - kiedy?


Kiedy?

Glownym problemem jest deszcz. Drugim problemem jest temperatura - im zimniej, tym lepsze tarcie. Trzecim problemem sa gryzace muszki - "midges".
Jezeli nie lubimy tloku, warto skorelowac nasz przyjazd z okresem szkolnym - unikamy wszelkich Bank Holiday Monday, school holidays i half-terms. Wspinajac sie w wysokich trudnosciach (E4+), tloku na drogach nie ma nigdy. Srednia krajowa to bodajze HS 4b (polskie IV+), a ponoc 90% wspinajacych sie nie prowadzi powyzej VS 4c (polskie V). Na drogach HVS i wyzej tloku nie ma, choc superklasyki jak the Sloth na Roaches, Flying Buttress Direct na Stanage Popular, czy Right Unconquerable na STanage Plantation (wszystkie HVS) zaliczaja wspinaczy co weekend i tam warto uderzyc wczesniej (ludzie schodza sie okolo 10 rano, wiekszosc miejscowych dojezdza samochodami z daleka, niewielka ilosc obozuje na miejscowych campingach, wild camping na miejscu to rzadkosc). Sam czekalem na Valkyrie (VS 4c) na Roaches ponad dwie godziny i ten odpoczynek zmeczyl nas na tyle, ze odpuscilismy (plus perspektywa trzech godzin w samochodzie jakos zniecheca do wchodzenia w droge, na ktora ktos przed nami zuzyl dwie godziny :)) - oczywiscie, to, ze zespol pokonuje droge w dwie godziny, nie oznacza, ze my jej nie mykniemy w 45minut, to samo oczywiscie w druga strone ;)

Wracajac do trojcy problemow.

Temperatura i deszcz: 
Ponizej wykaz wziety z przewodnika Rockfaxa  
(miesiac/przecietna temp. maksymalna / przecietna temp. minimalna / ilosc dni deszczowych)

Styczen 6 / 1 / 9
Luty 6 / 1 / 10
Marzec 9 / 3 / 8
Kwiecien 10 / 3 / 6
Maj 14 / 6 / 6
Czerwiec 17 / 9 / 5
Lipiec 20 / 11 / 6
Sierpien 19 / 11 / 6
Wrzesien 15 / 8 / 7
Pazdziernik 12 / 6 / 7
Listopad 8 / 3 / 8
Grudzien 5 / 1 / 6

Muszki:
Te parszywe istoty, slugi mrocznych bogow, to plaga, ktorej nie mozna lekcewazyc. Latwej sie wspinac w deszczu, niz z chmura wchodzaca do oczu, ust i bolesnie gryzaca kazdy kawalek ciala. Highland Midge, Culicoides impunctatus, spawn of the devil - rozne sa lokalne nazwy na to cos. Mialem przypadek, gdy moj asekurant odmowil asekuracji - musialem zejsc z drogi, gdyz nie mogl mnie widziec poprzez chmury tego paskudztwa, do tego rece chcial zajac ich zabijaniem, a nie lina.
Pojawiaja sie w srodku Czerwca i wymieraja w srodku Wrzesnia. Jezeli lato jest cieple (jak w 2014), to daja rade gryzc jeszcze w Pazdzierniku. Lataja tak wolno, ze szybki marsz pozwala na ich unikniecie. Niezbyt mocny wiatr pozwala na rozproszenie ich i z tego powodu szczyty skalek sa najczesciej ich pozbawione. Gdy jest sucho (rzadkosc) i pod wieczor (codziennosc) chowaja sie do swoich wylegarni.  Na muszki jest kilka sposobow.
Pierwszy i najlepszy, to przyjechac w sezonie, gdy ich nie ma :)
Drugi to spray/olejek/krem z DEET - moj 95% dziala znakomicie i muszki odgania, oczywisty problem to lepkie rece.
Trzeci to moskitiera na twarz dla asekuranta, czy worek, czy z drutem odpychajacym od twarzy (srednio koreluje z kaskiem), dziala - muszki sa tak wolne, ze szybko poruszajacy sie prowadzacy jest w stanie ich uniknac. 
Czwarty to wiatr - sprawdzamy prognoze i jezeli wiatr jest slaby, to wybieramy odsloniete skalki (tam zawsze wieje i zawsze wieje silniej niz wskazuje prognoza), jezeli wiatr jest silny, to mozemy wybrac cos oslonietego drzewami, czy w dolinach (Roaches Lower Tier, Froggatt, Burbage South Valley itp.).
Zdecydowanie najlepszy sposob to przyjechac na wiosne, a w lecie zaopatrzyc sie w spray.

Tarcie:
Wspinanie gdy jest zimno porownywane jest do jazdy rowerem z wiatrem w plecy. Sezon na grit zaczyna sie w Pazdzierniku/Listopadzie, konczy w Kwietniu/Maju. Najlepsze sa poranki, wstajace slonce osusza rose, a skala az skrzypi pod palcami i butami (moze to skora skrzypi, albo nasz mozg skrzypi na mysl oblapiania sie z lodowata skala). Istotnie jest to, gdy wspinamy sie na granicy naszych mozliwosci. Bierzmy pod uwage, ze skaly sa wtedy odwiedzane tylko przez wspinaczy, nie turystow - zasieg komorek na odludziach jest tak slaby, ze w przypadku wypadku jest problem, buldering w odludnych terenach, samemu zima, nabiera innego znaczenia niz latem.

Do wyboru odpowiedniego czasu dochodzi jeszcze roslinnosc. Wprawdze same skaly nie sa zarosniete, w lecie mamy podejscia zarosniete olbrzymimi paprociami, ktorych sa cale polacie. W zimie mamy je wymierajace i gnijace (gumowce sa norma w wyposazeniu) - co jest uciazliwe zwlaszcza dla bulderowcow. Jesien jest okresem przejsciowym miedzy nadmiarem, a wymieraniem. Najlepszym terminem wydaje sie byc wiosna.

Rozmawiajac z miejscowymi straznikami Parku Narodowego (Park Rangers - bez mundurow, kapeluszy i problemow z misiami) potwierdzaja, ze najlepszy termin to od polowy Kwietnia do polowy Czerwca - jest najpiekniej, wszystko sie budzi i tarcie rankami jest ok. Gdzies w tym terminie (mniej wiecej od Marca do Czerwca) pojawiaja sie tez Bird Restrictions - zakazy zwiazane z gniazdujacymi ptakami. Sa okreslone na stronach BMC i na uczeszczanych skalkach pojawiaja sie informacje (w stylu prosze nie wspinac sie w tej rysie i 10 m w lewo i prawo od niej), precyzyjnie wskazujace lokalizacje gniazd. Po sezonie pojawiaja sie informacje, dziekujace za unikanie danych drog i potwierdzajace, ze piskleta szczescliwie sie wykluly i opuscily gniazdo.
Jezeli chcemy sprawdzac limity tarcia, to warto przyjechac blizej marca, jezeli nie chcemy by palce przymarzaly nam do skaly, to blizej czerwca. 

Maj wydaje sie byc idealna pora. Rowniez dlatego, ze ani 1.05, ani 3.05, ani 8.05 (ani 9.05 ;) ) nie sa dniami wolnymi od pracy. Pierwszy i ostatni poniedzialek Maja to Bank Holiday Monday i te weekendy moga byc pelne. Zazwyczaj ostatni tydzien maja, czasem pierwszy tydzien czerwca to half-term, czyli ferie szkolne.

Snieg:
Snieg w Anglii wystepuje, choc rzadko. Typowa zima to deszcz, deszcz i deszcz - dla zrozumienia klimatu, proponuje przeczytac "Dolina Muminkow w Listopadzie", tudziez jakis podrecznik do walki z depresja.
Snieg ma niesamowite znaczenie. Nawiane zaspy, czasem po kilka metrow wysokie, wyrownuja ladowania pod niebezpiecznymi drogami. Mozna wtedy w miare bezpiecznie bulderowac drogi, ktore sa normalnie bardzo smialymi prowadzeniami/solosami. Takie drogi jak Silk na Stanage bylo robione nad sniegiem w calosci, bez sniegu nad mata tylko start, a calosc bez maty to kolejny przyklad geniuszu Johnego Dawesa - delikatny, trudny i smialy wyczyn.
Snowballing - to wrecz nowa dyscyplina. Odmiana Bulderingu :) 


Przydatne linki:
RAD - Regional Access Database, strona wykazuje regionalne zakazy zwiazane z ptakami, problemami z wlascicielami itd.

https://www.thebmc.co.uk/modules/RAD/


Terminy wakacji szkolnych (wystarczy podac przykladowy kod pocztowy)

https://www.gov.uk/school-term-holiday-dates 

Sunday 24 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Dziesiąty i Ostatni

Niedziela
Chłopcy zaspali, więc dałem radę zjeść owsiankę. Skoczyliśmy od razu na Froggatt - parking ma tam tylko 6 miejsc. Większy jest dalej. Na Froggatt Rich zrobił swój pierwszy lead, ja szedłem drugi. później namówiłem ich na zrobienie Diamond Crack, mój pierwszy lot był na tej drodze dwa lata temu. Nie chciałem tego na TR, wolałem przenieść sprzęt na Sunset Crack.

Kiedyś to próbowałem, ale spadł deszcz, teraz miałem szansę. Świetna droga, delikatna rysa na palce i fantastyczny połóg po lewej. W rysę weszłaby każda protekcja, gdybyśmy mieli jej więcej, brała wszystko, wdzięczna jak panna młoda :) Świetnie mi się szło, pełna satysfakcja. Czułem się tak pewnie na tym połogu, że nawet Sunset Slab (HVS 4b) nie wyglądał groźnie, podobnie Three Pebble Slab (HVS 5a) - ten wyglądał na "do zrobienia". 

Adi chciał zrobić jakąś drogę, o której myślał już wcześniej będąc na Froggatt - był to VDiff, który w bliższym spotkaniu nie wydawał się interesujący. Zrobiłem na drugiego, zdrapałem kostkę starając sobie utrudnić startem przez arete.

Przeszliśmy się na Curbar. Zeby popatrzeć. Imponując. Znacznie większy, niz myślałem. Wysokie ściany, na oko 20m+. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, że staliśmy na szczycie End of the Affair :)

Chłopcy podwieźli mnie pod namiot. Spakowałem się, wziąłem prysznic, pożegnałem się ze strażnikami i zjechałem na dół. Spóźniełem się 3 minuty na pociąg. Poczekałem godzinę, pojechałem następnym. Spóźniełem się minutę na kolejny pociąg. Zmieniłem peron (rower i mata!), Znowu zmieniłem peron spowrotem (rower i mata...), wsiadłem do pociągu, a ten czekał na stacji ponad pół godziny. Coś się stało. No i spóżniony byłem w Birmingham. Przeturlałem się około 20.00 na Bham Moor Station, a tam nie ma juz pociągów do Stratford! Idę na autobus, a tam ostatni odszedł o 20.03 (nawet go widziałem jak stał i czekał). Musiałem wziąść taksówkę. Kosztowała mnie ona 6 funtów więcej niż kolejowy w dwie strony w góry i 3.75 funta więcej niż pobyt na kampingu przez 10 dni - całe 60 funtów! Very cross! :(

Niedziela
Lead
Sunset Crack HS 4b

Second:
Gamma VDiff (Diff raczej)
Chequered Buttress Chimney VDiff


Saturday 23 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Dziewiąty

Sobota

Dzień wspinaczki z liną. Najpierw śniadanie w miasteczku (chłopcy nie mają menażek, palników etc.) i wypad na Stanage. Krótka rozgrzewka na Rusty Wall, rzucają mi linę z uprzężą. Jakiś VDiff. Dostaję szansę na lead, The Flying Buttress zajęta, a Direct wygląda na "nie dzisiaj" :) Mamy zaledwie kilka kości, cztery heksy i trzy taśmy. Sprzęt lekki, ale męczący w zakładaniu. Chciałbym Hargreaves Original, ale ten slab chce camów, których nie mamy. Z hexami się boję - założyłem może jeden w życiu.

Biorę Robin Hood's Right Hand Buttress Direct - RHRHBD :) Fantastyczna droga. Komin, wyjście z niego pod dachem, przewinięcie na ścianę i lekko połogą ścianą z dobrą rysą do góry - razem z 25m. Pod dachem schodzi mi kilka minut na dobranie heksa, próbuję wszystkie 4. Mając cama, pyknąłbym przelot w 10 sekund. Przewinięcie idzie słodko z dobrą lufą, ale czuję się mocny, rysa jest znakomita. W rysie założyłem kilka klinów, znalazłem camalota rozm.3 (zakleszczony na amen), heksy jakoś mi siadają ale idę na znikomej protekcji, wierząc w kliny i tarcie. Wyjście to wielokrotnie powtarzany w tym tygodniu mantelshelf. Tym razem zamiast maty mam kośći wychodzę na wprost. Karabinku do budowy stanu są z brązu (mosiądzu?) - ciężkie jak odważniki. Za mną wychodzi Richard, rzucamy uprząż i linę Adiemu, który wchodzi szybciutko na top rope. Ruszamy na Bishop's Route i tam prowadzi Adi, a Rich idzie na drugiego. Zanim rzucili mi linę, na droge weszła grupa staruszków. Miałem z nimi pogadankę i jakoś nie chciałem prowokować scysji.

Przyjechała rodzina Richarda go pooglądać. Idę pierwszy na Inverted V. Niestety brakuje mi mocy na przejście pierwszego cruxa - lekko przewieszonej rysy. Nie wierzę w hexa, chcę cama nad głową :) Wyjście ponad hexajest ponad moje siły, daję się zwieźć w dół. Hex trzyma. Adi prowadzi z małym zawachaniem na moim cruxie, izie bardzo pewnie, bez pro, nie traci energii. Kładzie dwa przeloty u szczytu komina (w birdcage) i wychodzi wcześnie na płytę po prawej - robił już tą drogę i boi się o zaklinowanie liny. Zanim rzucili mi linę, zaczął padać deszcz, a po chwili grad! Odpuściłem,chłopcy marzliby na szczycie.

Przestało padać i znaleźliśmy Mississipi Buttress, ale podczas mojej próby, Adi odmówił asekuracji! Z powodu muszek! Tyle tego latało, że nie mógł się odgonić i nie widział mnie, mając mnie w oczach. Sam pękałem. Nie miałem siły, droga wymagała dźwigania po klamach, a ja byłem już wyczerpan tygodniem.

Wieczorem na piwo i żeberka. Rano na Froggatt.

Sobota
Lead

  • Robin Hood's Right Hand Buttress Direct HS 4b
TR
  • Straight Chimney VDiff



Friday 22 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Ósmy

Piątek 22.08.2014
Dziś ręka, dłoń właściwie, bolała okrutnie. Ruszyłem na Burbage North około południa. Trochę popadało. Akurat w jedyny dzień, kedy nie wziąłem kurtki pdeszcz. Nicto, przeczekałem. Spróbowałem kika problemów, ale ból w dłoni nie pozwalał mi na pełne poświęcenie. 

Problemy to mikrodrogi, były po prostu wysokie. Kolejny 20-foot crack, czyli ściana na 6m. Idealnie pionowa, pocięta rysami, trudności od 4a do może 5c (VB-V2). Obie ściany, First Wall i The Chant są wystawione na zachód i wyschły w kilka minut. Spróbowałem tam kilka problemów, zszedłem z jednego w połowie. Nie podobała mi się wysokość i samotność. Nie czułem splastrowanej dłoni. Pomiędzy First Wall i The Chant jest nieopisana skałka. Zrobiłem tam jedno arete i jedną ścianę. Wysokość 4m, trudność VB - V0-?

Postanowiłem ruszyć w kierunku Trzech Misiów (The Three Bears). I nazwa ładna i wydawały się niskie i bardziej połogie. Do tego były w eksponowanej części doliny (na szczycie krawędzi) - miałem ndzieję, że mezki tam nie docierają, ze względu na wiatr - były ich miliony.
Trzy Misie były niemal równe wysokie (Baby Bear najniższy) i lądowanie było połogie, mata się zsuwała. Wiało okrutnie i było zimno. Dłoń bolała i nie potrafilem nic chwycić. Zrobiłem najłatwiejszy corner (bridging i palming) starając się ciągnąć prawą, a wypychać lewą dłonią. Zrozumiałem, że na piatek to wszystko. Zmęczenie, plus skaleczenia nie pozwalały na nic więcej

Na piątek:

  • The Chant - First Wall
  • Unknown problem arete ~VB
  • Unknown problem wall ~V0-


The Three Bears

  • Don't Get Between VB


I byłbym zapomniał! Zjechałem na pizzę do miasteczka. W piątki mają pizzę z otwartego pieca. Wróciłem i poznałem dwójkę wspinaczy z Lincoln i Londynu. Adi i Richard. Byli chętni na towarzystwo. Adi zrobił właśnie SPA, a Richard był 3 raz w outdoorowym wspinaniu.


Thursday 21 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Siódmy

Powinienem mieć Rest Day. Miało padać rano i w imię odpoczynku pojechałem do wsi. Kupiłem czapkę (jest już zimno i poważnie wieje), odciągi do namiotu i kredę. W sumie chyba kredy mi wstarczy. Mialem pyszny unch, dwie kawy, w pubie piwko. Kupiłem chleb, pomidory, ser, ogórka i stek. I ryż, bo kuskus się kończy.
Wróciłem do namiotu i jakoś zaczęło mi żal czasu. Zamiast wypoczywać postanowiłem wykorzystać godziny słońca i przed piątą ruszyłem na High Neb. Wiało okrutnie, aż mnie nosiło z matą. Chyba znalazłem miejsce, gdzie pierwszy raz się wspinałem. Spróbowałem "Inaccessible Slab", ale był wyślizgany, wało i brakowało liny. Zejście nie było dobre. Odskoczyłem. Niby HS 5a, A 1912 - od tego czasu nieźle się wyślizgał.
Po drodze spowrotem pomyślałem, żeby zajrzeć na niedokończone problemy nad causeway - przerwał mi je deszcz w poniedziałek. Spróbowałem okapu, nie puścił, puścił za to połóg obok. Wróciłem dookau i choć obiecałem sobie, że idę już do domu - przy pierszej próbie spadłem!
I to jak! Trafiłem w matę, sturlałem się z niej, ale co gorsza zerwałem skórę w siedmiu miejscach na lewej dłoni! Oszczędzałem się na jutro, miał to być Rest Day!

Na dziś:
The Causeway

  • Rusty Left V0+ 5a
Wczoraj było duuuużo lepiej. Rowerem na Burbage Parking, stamtąd rowerkiem w dół do Burbage Valley. Tm od grona bulderó. Poznałem jakiegoś Niemca z Norymbergi. Bardzo fajny gość.

Lista na środę:
Burbage Valley
The Fat Cobra
  • Cheesy Nose V0- 4b
  • Cobra Off-width VB 4a
  • Left of Crack V0- 4b
  • Undercut Rib V0 4c

The Pock Block
  • Wall Past Slot V0+ 5a
  • Pock-man V1 5b xxx! with German spotting! :)
  • Pick V0- 4b

The Sheep
  • Lamb Slab Left VB
  • Lamb Slab Right VB
  • The Sheep Slab VB no hands!
  • The Sheep's Backside V0- 4b tricky
  • Sheep Easy V0- 4b
  • The Crook VB 4a
  • The Crook Traverse V0- 4b full lenght from right end

The Tank
  • Bog Standard Slab VB
  • Arete on Left V0- 4b
  • Wall Past Flake V0+ 5a

The Armoured Car
  • Jigsaw Puzzle V0 4c
  • Big Flakes VB

The Whale
  • Whale Rib V0+ 5a
  • Right Whale V0 4c Hard! Beached Whale

The Useful Boulder
  • Peasy Flake VB
  • Easy Flake VB

The Pig
  • The Basin V0+ 5a avoiding the water!
  • The Trough V0+ 5a easy off-width

That Little Piglet
  • That Little Arete Right V0- 4b
  • The Careful Trotter V0 4c tricky

The Brick
  • Slabby Rib V0- 4b
  • The Windmill VB 4a with hands ;)
  • Gentle Slab VB 4a
  • Short Arete V0- 4b

The Dog
  • Doggy Bulge V0- 4b
  • Walking the Dog V0 4c
33 problemy! Kto rano wstaje, temu Pan Bób daje. Byłem tak oddany, że nie dałem ray nic zpisać wczoraj. Powrót był miodzio, ale pedałowanie do Burbage to mord. Z matą. Na szczęście nie wiało. Jutro tam planuję powrót na Burbage North. Jeśli będzie wiało, to chyba przemyślę powrót na Plantation.


Tuesday 19 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Piąty

Rano skoczyłem do wsi. Kupiłem spodnie (przmierzałem kilka par), mojego rozmiaru nie było ale próbując mniejszy - zmieściłem się (32"). Kupiłem też leciutką kurtkę ocieplaną Arcteryx Atom Hoody LT. Przymierzałem też BD ale Arc lepiej leżał. Raba na Polartecu Alpha nie było w moim rozmiarze, było fajne na tym Montane, ale to hybryda. Ja chciałem docieplić i ciało i ręce. Kupiłem też chleb i pomidora i ogórek, Bosh, co za uczta! Czas zleciał i na Far End ruszyłem około 13!
Dotarłem pod Apparent North Buttress i zacząłem się cofać. Rozkręciłem się i chyba tylko na dwóch problemach musiałem zeskoczyć. W sumie dzisiaj zrobiłem 22! Skończyłem o 20.30. Równo z zachodem słońca miałem epic na the Snout Wall. Topping out na Walenia, powierzchnia była tam tak szorstka, że wiatrówka niemal się wprasowała i nie chciała ruszyć. Zsuwałem się w dół, nogi majtały w powietrzu, a kurtka nie pozwalała mi się przesunąć w przód. Palce miałem 2cm od chwytu, płask, pół ciała wisi, a ja leżę na brzuchu jak ten waleń przy odpływie. Dałem radę!
Cały zielony circuit zrobiony i dwa problemy na dokładkę. Próbowałem dwóch znanych rys: Easy Jamming i The Real 20 Foot Crack. Pierwszy zrobiłem, choć z moimi umiejętnościami klinowania, nie było to easy. Raczej moderate, czy Difficult ;) Spróbowałem "20 foot" ale on jest jednak za wysoki. Górna partia, powyżej 4m, wyglądała na kluczową. Zresztą cały problem wyglądał na warty trzech gwiazdek. Najlepiej wrócić z liną :(
Podczas wycieczki pogadałem o polityce z jakimś panem z synem. Zadawał synowi bardzo skomlikowane pytania z dziedziny geografii, kultury i polityki.

Lista na dziś:
Apparent North Buttress

  • Right Leg VB 4a
  • Middle Leg VB 4a
  • Left Leg VB tu spotkałem politykiera
  • Ho! VB 4a
  • Eeny VB 4a
  • Meeny V0- 4b beached whale
  • Miny V0- 4b


Easy Jamming Buttress

  • Easy Jamming VB 4a


Huge Slab Area

  • The High Road V0- 4b
  • The High Road direct start V0+ 5a inny wariant startu
  • Gripple One V0+ 5a it's good to be tall, easy
  • Pert Bloke V0+ 5a sit start!
  • Pert Wall VB 4a hard topout
  • Pert Block Arete


The Henge

  • Slotted Arete V0 4c
  • Hook, Line and Sinker VB 4a harder
  • Tweedle Dum VB 4a
  • Steps VB 4a
  • Tweedle Dee VB 4a
  • Sparky Slab VB 4a


The Rim Area

  • Eliza V0 4c
  • Snout Groove VB 4a
  • Snout Wall V0+ 5a struggling beached whale

Monday 18 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Czwarty



No i ładnie. Dziś wyruszyłem późno, około 11. Około 12 byłem przy Buckstone. Kawał kamola, gdzie udało mi się rozwiązać kilka problemów, wtym bardzo fajny (xxx) V1 - moje pierwsze 5b! Przeniosłem się później pod Causeway Slabs, gdzie lądowanie było obrzydliwe - zjeżdżało pochyłością.

Tam mi szło lepiej i gorzej, dwa ostatnie problemy przerwał mi deszcz. Zebrałem sięw kierunku domu i przestało padać, skierowałem swe kroki w kierunku Count's Buttress i okolic. Zarośnięta paprociami na dole, a ostrokrzewem i wrzosami na górze - Conundrum Slabs. Nie uczęszczane. Do tego pełno podkuć! Zrobiłem pierwszy problem i nie miałem jak zejść - musiałem wysolować do góry i zrobić jakąś nieznaną drogę rzędu HS 4b (albo S 4b). Trochę mnie to zestresowało. Kolejny problem już zeskoczyłem.

Przeniosłem się na Nightmare Slabs i zrobiłem dwie arete. Jdna świetna i łatwa (xx i chyba 4a), druga niby równie łatwa, a wyższa ale na mój gust trudniejsza i eksponowana. Do tego lądowanie pochyłe, pod nim kamienna półka, pod nią kolejna trawka, a pod nią stok paproci - można byłoby się turlać i 30 metrów. Miałem tam chwile stresu. Noga mi uciekła, ups.


Postanowiłem zmierzać do domciu i po drodze zahaczyć tylko na Upper Tier. Niby dwa problemy w moim zielonym przedziale, ochydne wyjścia. Już miałem się zbierać, ale problemik dwugwiazdkowy zachęcał mnie. Scoop de Grass V1 5b. Parę przystawek i puścił. Co za satysfakcja na koniec dnia! Zachęcony spróbowałem kolejnego "pomarańczowego" i ten puścił od razu. Chwyciłem za kolejny i ten mnie przystopował. Ogólnie zrobiłem 20 problemów. Wróciłem około 20. Świetny dzień!


The Buckstone


  • Buckstone Wall VB
  • Buckaroo V0 4c
  • Buxless VB 4a
  • Pass the Buck V0+ 5a
  • Buckstone Groove V1 5b xxx?
The Causeway
  • Broad Slab Left VB 4a
  • Side-pull Slab V0- 4b
  • Broad Slab V0 4c
  • Broad Rib V0+ 5a (4c?)
  • Broad Wall V0- 4b (4c-5a?)
  • Crispy Wall V0- 4b
Far Left
  • BGM's Mantel V0 4c (solo!)
  • BGM's Crack V0- 4b
  • Little Eden Arete VB 4a
  • Eden Arete VB 4a (4b?)
  • The Hank Rack V0- 4b
  • Huffer Puffer VB 4a
  • Scoop de Grass V1 5b
  • Sweep V0+ 5a (4c?)
W sumie od piątku 42 problemy. Plus kilkanaście prób na tych, które nie puściły. Zużyłem 1/4 taśmy, cały pełny chalkbag kredy - było to mniej więcej 1/3 torby, którą kupiłem około 4-5 lat temu. Będę musiał wykoztować się na te spodnie, jest dość zimno na szorty. Przymierzę jakiś docieplacz, niby jest ciepło ale pod koniec dni mój strecz nie wystarcza. Mam już katar.

Sunday 17 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Trzeci

Przyjechałem w Piątek. Epicka Podróż. Myślę, że mój sprzęt ważył pod 20kg.
- Mata bulderowa
- Namiot
- Śpiwór
- Mata do spania
- Jedzenie na 9 dni
Nie chce mi się wyliczać. Wszystko było ciężkie, niewygodne. Wziąłem rower. W Stratford jechałem po płaskim, nie było problemów. Przez Birmingham przetoczyłem się z jednej stacji na drugą. Na której zmieniono mi peron na 5 minut przed przyjazdem mojego pociągu. 
W Sheffield było bez problemów i dotarłem do Hathersage. Miałem jakieś 2km i 200m różnicy wzniesień, niestety zapytałem miejscowego o drogę, który wysłał mnie standartową drogą na Stanage Popular End - dodatkowe 200 m deniwelacji i ekstra 2-3km. Gdybym szedł na czuja i zapamiętaną mapę, pewnie bym się strachał, że nie dotrę, ale dotarłbym z godzinę wcześniej. A tak pchałem tego potwora, objuczonego matą i torbami pod górę. Nie miałem nawet porządnego plecaka - wszystko zapakowane było w matę bulderową za pomocą torby kurierskiej i dwóch drybagów. Miodzio.
Musiałbym sprawdzić odległosć, ale było długo i pod górę. Zajęło mi to dwie godziny i spadł deszcz. Dotałem w deszczu (przelatując przez kierownicę raz, ale delikatnie), rozbiłem namot i uwolniłem Gruffalos ze ścisku transportu. 
Po przejściu deszczu, o 18 poszedłem z matą na rekonesans. Nie było nikogo. Dotarłem pod Pebble. Jest massive. Nie sądziłem, że aż tak duży. Widziałem go wcześniej tylko z daleka. Pierwszy problem wydawał się łatwy (to chyba był ten problem, który Johny Dawes robił bez rąk na dodatku do Hard Grit). Miał jednak w opisie "fluttering heart" - doszedłem do końcowego wyjścia, wysoki mantelshelf, a tu jestem dobrych kilka m nad ziemią. I zamarłem. Nikogo wokół, a ja stoję na półce daleko od maty. Bo to trawers był, odszedłem daleko od miejsca startu na prawo. I tak tkwię pod krawędzią. Mój pierwszy problem w życiu, a ja czekam na sobotę chyba. Po kilku (nastu?) minutach ktoś idzie, poprosiem ich o przesunęcie mej maty, ale nada się boję. Oni postali, pospotowali i po kilku chwilach (minutach?), powiedzieli see you i poszli sobie. Zostałem sam, ale z matą. Zmusiłem się i ruszyłem, myśląc, że w razie W, są jeszcze blisko by wezwać karetkę. Było łatwo, łatwiej niż przypuszczałem.
Zejście było problemem (jak to jest, że na pierwszy problem w życiu wybrałem najwyższy bulder w okolicy, z problematycznym zejściem i z problemem oznaczonym jako wzbudzający strach?). Nic to, zrobiłem jeszcze dwa najłatwiejsze problemy na Pebble i ruszyłem dalej. Chyba już wtedy naciągnąłem ramię, coś mam z barkiem. W sumie do 21.00 zrobiłem 5 problemów. 
Wróciłem do naiotu około 22. Duży Gruff czekał na nas.

W Sobotę wstałem późno, około 9.00 i około 10.00 ruszyłem na podbój "Green Circuit" na Plantation. Zrobiłem wszystkie pozostałe (5 piątkowych było z tejsamej grupy) ale zostały mi trzy pomarańczowe. Jeden to start do Fern Crack (VS 5a, na oko fajna ruta), idzie równą rysą, udało mi się dulfrowaćją do połowy ale nie potrafiłem przejść do klinowania - jeszcze tam wrócę. Jeden zielony się ostał, bo start był wielką kałużą, wrzuciłem tam topo przez nieuwagę. Inny pomarańczowy, to dyno w przewieszeniu, próbowałem je około 20.00 i byłem już chyba zbyt zmęczony. No i przy ścieżce obrzydliwy kamol. Tak szorstki, że zostawiłem tam skórę i popuściłem krwi. Próbowałem go z rana i z wieczora. Nie puściło. Wróciłem na przerwę około 15, obiadek i o 17 znowu w górę. Całe ręce w plastrach. Mały Gruff pilnował namiotu.

Dziś sun i showers. Zjechałem do Hathersage około 13-13.30, a tu w pubiemeczyk. LFC vs Southampton. Wziąłem fantastyczny Sunday Roast (najlepszy jaki dotąd miałem) i Black Sheep bitter (najsłabszy w ofercie). Ładuję komórkę i aparat. Oglądam mecz. No i wygrali 2:1. W zeszłym roku przegrali. Sth mimo sprzedaży najlepszych graczy dawał radę, mieli kilka pewnych szans, LFC miał szczęście w obronie i talent w ataku. Sterling i Sturridge mieli po golu, a Henderson miał fantastyczny mecz.
Zajrzałem do sklepu Outside. Gosh, to się nazywa profeska. Nawet mieli pięknie pomarańczowego Arcteryxa za pół ceny (125f), a może i lepiej, ale wychudłem z XL. Ich Beta SV to dla mnie eMka! Nie nosiłem eMek od 20 lat z górą. Ciekawa kurtka Black Diamond, fajny Rab na PShied (zielony kolor, w tym roku passe, teraz idzie niebieski) i niesamowicie lekki OMM - 150g za wodoodporny smock!! Zapomnieć trzeba o kieszeniach (miała piersiową) i materiał prawie jak pergamin, bo cieńszeod papieru. Jakieś Montane jak z gumy - rozciągliwe i wodoodporne ale oddychające (~400g). Ten BD to hybryda Primaloftu i Schoellera pod pachami. Niewiele Primaloftu, może 40g? 6g? W sumie powininem go kupić dziś - jest mi dość zimno teraz. Mam tylko stretch z NGT, wiatrówkę i przeciwdeszczówkę. Zapomniałem czapki wziąść ze sobą! Głowa mi marznie, nawet jadąc rowerem. Powietrze już zimne, nawet w słońcu, jak dmucha, to ziąb. Zapomniałem siostrze powiedzieć o Rabie by zapakowała. Z drugiej strony, kolejne pół kilo by mnie chyba zabiło.
Droga, z której zawrócili mnie miejscowi w piątek, trwała 15 minut - i to pchając rower pod górkę! Z matą by zabrała z pół godziny. Za to w drugą stronę, do miasteczka (wsi?), są również kawałki pod górę i też zajmuje 15 minut. 
Kupiłem sobie kolejny krem regeneracyjny i więcej kredy. plastra mi chyba wystarczy, choć plastrować muszę opuszki 6 palców - 2 z lewej i 4 z prawej dłoni.
Oprócz obiadku (10.50f), kupiłem kawę i ciastko (3.50), krem i kredę (8f) - zapomniałem zapytać o zniżkę dla BMC :( piwo i  czekoladki (9.95), chili i jabłka (1.15), czyli w sumie wydałem 33.10 funta. Jedna trzecia kurtki. Życie tutaj jest drogie.
No i w tym momencie pękł mi zamek w spodniach! Szlag by to trafił!

Piątek:
Pebble Area - the Pebble

  • Pebble Face V0 4c (utkwiłem na szczycie)
  • Pebble Ledges Left V0 4c
  • Pebble Ledges V0 4c
Pebble Area - The Business Boulder
  • Black Bulge V0 4c
  • Black Wall VB 4a
  • Black Arete V0+ 5a
  • Nobody's Business V0- 4b (tricky start)
Pebble Area - Bullworker and Crozzle Block
  • Bullworker Slab VB 4a
  • Arete V0- 4b (crack, RHS)

Sobota:
Crescent Arete - the Path Boulders
  • H Block VB 4a
  • Wavelenght Arete V0- 4b
Crescent Arete - Wall End Slab Area
  • Wall End Slab Direct Start V0 4c
  • Wall End Start V0+ 5a
  • Super Duper Direct Start V0+ 5a
Crescent Arete
  • Back Cover VB 4a
  • Shady Slab V0- 4b
  • Shady Slab Right Arete VB 4a
  • Scoops Groove V0+ 5a (Jaja W Przełyku) xxx
  • Scoops Slab V0+ 5a
  • Scoops Arete V0 4c
Crescent Arete - The Photograph
  • Ledge Climb V0 4c
Crescent Arete - The Lone Boulder
  • Lone Boulder V0 4c (5a?)
 

Tuesday 22 July 2014

Soft Grit - sprzet i ciuchy


Sprzet

Andy Kirkpatrick ma kilka dobrych pomyslow na zestaw na grit (czyli outcrop):
http://www.andy-kirkpatrick.com/articles/view/rock_rack

Ja moge dodac tylko swoje skromne doswiadczenia:
1. Kosci. To podstawa, wiekszosc protekcji siada na niej. Zazwyczaj siadaja rozmiary 3-8. Warto miec pelen set i powtorke na srednich zasiegach. Wspinalem sie tez z szescioma koscmi i dawalo rade. Protekcji dla kosci jest generalnie na typowej scianie mnostwo. Na trudniejszych drogach, od E1 w gore, mozna zaczac sie zastanawiac nad zaopatrzeniem sie w microwires - posiadam microwalnutsy, ale uzywalem tez mosieznych i te siadaja lepiej.
2. Hexy. Lepiej przydaja sie gigantyczne kosci, jak np. Rocksy Wild Country rozmiary od 11 w gore. Jak sie umie zakladac heksy, to one siadaja i trzymaja bardzo dobrze. Wiekszosc rys o rozmiarach na heks, jest wystarczajaco gleboka by przyjac go na calej szerokosci scianek. Zreszta wiekszosc rys jest wezsza glebiej, co oznacza, ze rysa na piesci, moze przyjac w glebi mnejsze rozmiary.
3. Camy. Sa oczywiscie duzo latwiejsze w zakladaniu. Rysy sa najczesciej czyste, pozbawione brudu, lodu i nie ma potrzeby zabierania i camow i heksow na raz. Rysy poziome zazwyczaj biora camy lepiej niz heksy. Jezeli mamy opis drogi "safe with modern technology" - oznacza to, ze bez camow mozemy spodziewac sie runoutow i generalnie poczucia, ze droga jest "unsafe". Trudnosc drogi zaklada, ze posiadasz camy.
4. Tricamy. W sklepie widzialem, nigdy nikogo z nimi na uprzezy nie spotkalem. Podobno maja zastosowanie w kamieniolomach, w shotholes - czyli nawiertach w scianie. Wybierajac sie na Millstone, czy inny Quarried Grit, warto sie zapoznac z opisami, jak tam zakladac protekcje.
5. Haki. Istnieja drogi (na samym Stanage znalazlem dwie), ktore wspominaja o uzywaniu protekcji z wsuwanych hakow. Takich hakow sie jednak nie dobija! Nigdy nikogo z hakami nie spotkalem.
6. Szczotki. czyszczac drogi, szczotki moga miec wlosie sztuczne lub naturalne, ale nie metalowe. Druciana szczotka na gricie moze sprowokowac czynna napasc miejscowych ;) 
7. Maty. Bulderujac uprasza sie o stosowanie mat. Nie chodzi tutaj o Twoje kolana, ktore sa Twoja prywatna sprawa, a o roslinnosc. Stosowanie mat wyraznie wplywa na redukcje erozji srodowiska. Trudnosc drog wspinaczkowych zaklada, ze nie stosuje sie mat.
8. Magnezja. Czyli kreda. Mozna stosowac bez problemu, ale uprasza sie o nie przesadzanie z iloscia i zamykanie woreczkow na szczytach, gdzie wiatr wywiewa ja w srodowisko. Jesli markuje sie chwyty, po opuszczeniu problemu prosze swoje znaczki wyczyscic.
9. Kask. Teraz nosi go kazdy. Skaly sie nie krusza i nie ma kamieni spadajacych, ale pierwsze przeloty lubia wypasc i przylozyc asekurujacemu w czolo. Prowadzac warto miec kask, ktory dobrze chroni potylice, loty glowa w dol zdarzaja sie czesciej niz mozna by bylo przypuszczac.
10. Liny. Lina pojedyncza 30m wystarczy na 90% drog. Czyli jakies 1800 na samym Stanage ;) Posiadanie lin podwojnych upraszcza zycie i czesto widzi sie kogos wiazacego sie w polowie lina 60m. Mozna tez spotkac kogos wiazacego sie w polowie lina pojedyncza, wpinanie przelotow na linie pojedynczej w stylu liny podwojnej, zwieksza sile odpadniecia o ok. 20%.
11. Tasmy. Majac liny podwojne, rzadko potrzebujemy przedluzaczy. Majac line pojedyncza, mozna zabrac 1-2 tasmy 60cm. W kominach zdarzaja sie zablokowane kamienie (chockstone), z ktorych zaklada sie przeloty, najlepsza jest tasma 120mm. Na szczysie musimy zbudowac stanowisko, jezeli nie potrafimy wszystkiego obrozic z lina, warto miec przynajmniej jedna 240cm, czy nawet 400cm by objac wokol wielkie buldery. Jedna tasma 120cm warto zawsze, 60cm i 240cm w zakeznosci od drogi.

Ciuchy
1. Tutaj czasem pada. Zawsze warto miec zabrana kurtke przeciwdeszczowa.
2. Na szczesce rowniez wieje, wiec po deszczu mozna sie szybko wspinac. Posiadanie wiatrowki, softshella, czy innej wiatroodpornej odziezy umila zycie.
3. Najlepsze tarcie jest nad ranem i wieczorem - gdy jest zimno. Zakladanie koszulek na cebulke ma sens, gdyz zaraz po poranku moze zrobic sie zbyt cieplo.
4. Ze wzgledu na korelacje zimna i tarcia, zabieranie ocieplanej kurtki nawet w lipcu, nie jest niedorzecznoscia.

Monday 21 July 2014

Soft Grit - zwyczaje i ciekawostki


Zwyczaje i ciekawostki

1. Z drog schodzimy, a nie zjezdzamy. Nie ma zadnych lancuchow, barankow itp. przez ktore przewlekamy line.
2. Wynika z tego, ze za kazdym razem, gdy skonczymy droge, musiby zbudowac stanowisko - zupelnie jak na drogach wielowyciagowych, mimo jednego wyciagu.
3. Miejscowi zawsze do budowania stanowiska uzywaja liny i ubezpieczaja z ciala, ale nie z belay loop, a z petli stworzonej przez line (liny). Przydaja sie petle 240cm albo nawet 400cm do zarzucenia na buldery, czesto znajdujace sie na szczytach.
4. Trudno znalezc asekuracje wysoko, na koncu drogi, zazwyczaj ubezpiecza sie drugiego siedzac. Trudno tez zawiesic przyrzad w pozycji guide (spotkalem sie z tym tylko raz, obserwujac grupe wizytujacych Niemcow). Zazwyczaj asekuracja jest przy ziemi.
5. Nasz drugi, ktory nas ubezpieczal z dolu, ma za zadanie przejsc droge i wyczyscic ja z asekuracji, ktora my zostawilismy.
6. Dobrze jest wiec dobierac drogi, ktore nasz drugi przejdzie na Top Rope ;)
7. Wbrew pozorom, Anglia to nie amerykanski film i "f-word" jest slyszane niezwykle rzadko. Wspinajac sie trzymamy poziom i nie robimy z tego imprezy. Jedyna grupa, ktora sie darla do siebie w stylu " dawaj, k.., dawaj", byla grupa Polakow. Pamietajmy, ze wspinacze sa na gricie w mniejszosci, to teren dla przechadzajacych sie z dziecmi, rowerzystow i fotografow. "S-word" jest dozwolony przy lotach przekraczajacych 6 metrow ;)
8. Buldering jest bardziej swojski, glosny, pelen jezyka i towarzyski - sa jednak rejony, gdzie w przewodnikach uprasza sie, by tonowac jezyk - zaraz obok bulderow jest np. plac zabaw :) 
9. Top rope, a wlasciwie Bottom rope, czyli wedka, jest rzadkoscia. Czasem spotka sie kogos patentujacego jakies E4, zazwyczaj jednak jest to oznaka grup szkoleniowych, rodzin z dziecmi itd. Jezeli mamy juz presje, by sprobowac jakiegos klasyka, uwazajmy, by lina nie wycierala chwytow (jest to problem na drogach jak "Gaia" i "Piece of Mind").
10. Nie stosujemy otwartego ognia, zadnych palnikow, ognisk itp.
11. Psy trzymamy na uwiezi (nawet jak widzimy kogos kto pozwala swemu pudelkowi hasac po torbach wspinajacych sie).

Najwazniejsze - nie kujemy skaly, nie poprawiamy, nie podklejamy, nie uzywamy zywicy, nie uzywamy metalowych szczotek, nie suszymy skaly palnikami, nie usuwamy roslinnosci! 

Thursday 17 July 2014

Soft Grit - co nieco o historii


Gdybym mial pisac historie wspinania na gricie, nie zagladajac do ksiazek, wymienilbym trzy nazwiska: J.W.Puttrell, J.Brown i J.Dawes. 

Co byloby okrutna niesprawiedliwoscia. Nie mozna wymieniac Browna, bez jego wielkiego partnera - Dona Whillansa. Johny Dawes byl (i jest) postacia glosna i kotrowersyjna, okreslajac gritstone ze jest jak woda i wiatr - czy jednak zapisal sie w historii bardziej niz Fawcett, czy John Allen? Co do pana Puttrella, to pojawia sie on i niknie w pomroce wspinaczkowych dziejow, dzialajac w latach 1890-1910, czasach panow z fajka i w bryczesach - kazdy kto wtedy traktowal wspinaczke jako oddzielna i rownowazna alpinizmowi, zasluguje na wspomnienie. 
J.W.Puttrell byl amatorem wrazen niewatpliwie, w czasach, gdy wspinaczka (i grotolazenie, bo tam rowniez kierowal swe zainteresowania) byla traktowana jako zajecie dla poszukiwaczy mocnych wrazen - daredevils. Wspinaczka byla wtedy rodzajem zajecia, hobby, sportu (niepotrzebne skreslic), na rowni z przeplywaniem w beczce wodospadow, a pozniej chodzeniem po skrzydlach samolotu (podczas lotu rzecz jasna). Jego nazwisko co i rusz pojawia sie, jako pierwsze przejscie, przy straszliwych kominach i horendalnych przerysach, gdzie strach sie zapuszczac w krotkim rekawku, szortach i baletkach - rzeczy dla prawdziwych mezczyzn, w solidnych butach, grubych spodniach i dobrze zabezpieczonych lokciach. 

Koniec XIXw. to poczatek eksploracji czarnych skal gritstone. O ile na poczatku wspinaczka sluzyla alpinizmowi i byla czyms w rodzaju treningu przed podbojem Alp, to wpierw w Lake District, a szybko po tym w Peak District, pojawili sie panowie (i panie!, Miss Eckhardt i jej dzialania na High Neb sa uniesmiertelnione jej nazwiskiem), ktorzy w "zdobywaniu" dwudziestometrowych (siedemdziesiecio stopowych brzmi wyzej) skal szukali wrazen zwiazanych z przechodzeniem kawalkow terenu jako pierwsi ludzie - ekploracja i przygoda byla glowna motywacja. Na tak niskich formacjach wspinaczka sluzyla juz tylko samej sobie. Sztuka dla sztuki. 

Do dzis wspinaczke, ktora my nazywamy tradycyjna, a ktora rowniez tutaj zwie sie po prostu trad'em (trad climbing), czesto nazywa sie adventure climbing, dla odroznienia od sport climbing.

W latach pierwszej wojny, klasa posiadajaca wymarla, wspinanie bylo rzadka rozrywka. Wtedy na skalach Stanage pojawil sie Norweg - Ivar Berg i jego partner Harry Kelly. Po wojnie w skalach pojawila sie klasa srednia, a podczas Wielkiego Kryzysu, masy bezrobotnych wprowadzily boom na wspinanie - byla to jedna z niewielu bezplatnych rozrywek. Trzeba jednak pamietac, ze wiekszosc terenow (w tym cale Stanage) bylo pod opieka gajowych (gajow nie bylo, ale byli keepers - opiekunowie terenu zwierzyny), ktorzy strzegli dostepu przed postronnymi. Teren byl w wiekszosci prywatny. Rozwijaly sie rejony, ktore dzisiaj sa calkiem puste - chodzilo nie o jakosc skaly, a o odleglosc od stacji kolei. Na Stanage zaslynal wicekonsul USA - Rice Kemper Evans, ktory po Wielkiej Wojnie, potrafil odwrocic uwage gajowych za pomoca malych beczulek piwa. Wprawdzie nie wpisal sie do historii Stanage i wspinania jakby chcial (nie przeprowadzil zadnej drogi jako pierwszy), dal jezykowi angielskiemu okreslenie "layback" - oznaczajace w jezyku polskim "dulfrowanie". W latach miedzywojennych wielkimi nazwiskami byli Colin Kirkus (znany rowniez z mocnych przejsc w Walii), ktorego przejscia nawet dzis uwazane sa za bardzo smiale i Eric Byrne (ktorego lista przejsc wzbudza do dzis kontrowersje - bo jakze to, robic E2 5b i E3 6a w latach trzydziestych?). W latach trzydziestych pojawiaja sie tez haki i zwiazane z nimi kontrowersje - grupa bawarskich wspinaczy z Herr Teufel na czele, zaproszonych do Walii, utworzyli nieslawna droge Munich Climb, z uzyciem hakow - natychmiast spotkalo sie to z reprymanda miejscowych, pierwszym tego typu stanowiskiem srodowiska wspinaczy i droga zostala uwolniona jeszcze tego samego sezonu. Po Drugiej Wojnie Swiatowej pojawia sie klasa robotnicza - dostep do skal stal sie latwiejszy ze wzgledu na zmiane przepisow, a uregulowany czas pracy pozwolil rzeszom ludzi na czas wolny. Peter Harding to jedno z takich nazwisk, ktore ma na koncie przepiekne drogi, ale wszystkie nazwiska uchodza w cien przed wielka para - Joe Brown i Don Whillans.
Dzialali w latach 50 i 60 i wprowadzili nowa jakosc wspinania. Mistrzowie klinowania, ktorych drogi nadal uwazane sa za "hard for a grade", dzialali w czasach gdy nie stosowano sztucznej protekcji - przeloty byly tylko z petli na zaklinowanych kamieniach (choc np. Quietus E2 5c, para przeszla po nieudanych probach, po ktorych zostaly w scianie haki i przynajmniej jeden przelot na takowym zostal zalozony i przetestowany lotem Whillansa). Coraz wiecej wspinaczy uwazalo, ze skale nalezy zmusic do uleglosci za pomoca sztucznych ulatwien, na szczescie dosc szybko przeniesli sie do kamieniolomow, do "niemozliwych" okapow wapiennych skal, a pozniej wymarli gdzies z koncem lat 60. Haki pojawily sie i zniknely rownie gwaltownie - najpierw nawiercone nakretki, a pozniej specjalnie przystosowane metalowe kliny i imitacje noszonych w kieszeni kamyczkow wyparly je z uzycia. Haki mialy tez negatywna opinie niszczenia skaly, szybko przeszly do uzycia tylko w gorach, zimie i zagranica - geeralnie w miejscach, ktore nie moglyby razic przechodniow i coraz wieszych rzesz turystow. Pojawienie sie kosci Joe Brown uwazal za wielkie oszustwo. Jedno z pierwszych oszustw - cheats - w dziejach wspinaczki. Sam jednak nikomu uzywania pomocy nie zabranial - "jezeli ktos ma tyle zabawy z  wspinaczki z uzywaniem tego sprzetu, co mialem ja w moich czasach, to zycze im wszystkiego dobrego" (tak mniej wiecej z pamieci moge zacytowac jego wypowiedz w niedawnym wywiadzie). Do listy oszustw mozemy dolozyc magnezje, camy, lepkie buty i maty bulderowe. Jak widac, trudno w dzisiejszych czasach wspinac sie naprawde tradycyjnie ;)

Johny Dawes okreslil gritstone, ze jest jak wiatr i jak woda. Jego drogi sa inspirujace i czesto wrecz bezczelne - tak smiale. Niestety dla mnie, zwyklego smiertelnika, dla ktorego drogi Browna sa mocne, drogi Dawesa sa po prostu poza zasiegiem. 

Wednesday 16 July 2014

Soft Grit - trudnosc i jej gradacja w UK

3. Trudnosc i jej gradacja

Skala brytyjska jest oskarzana o anachronicznosc, niedokladnosc, niejasnosc i nieporownywalnosc, szczegolnie na gornych granicach. Czyli ktos znajduje jakies E7 trudniejsze niz E9 i zaczyna sie dyskusja. Znam takich, co robia w sporcie F8a, a z checia omina komin VD - czy oznacza to, ze VD jest trudniejsze od F8a? Sam znajduje pewne VD trudniejsze niz HS ale nie narzekam i przyjmuje to z pokora, tlumacze to historycznymi uwarunkowaniami i stwierdzam, ze to moj problem, nie skali. Oczywiscie najwazniejsza dla nas skala trudnosci ma tylko dwie pozycje - "can do and can't do". 

Generalnie najwazniejsza jest opisowa skala i idzie ona od Easy (co trudno nazwac wspinaniem) do E11 (gdzie trudno nazwac kogos co sie po tym wspina), spotkalem sie z E12 ale zostala ta wycena zakwestionowana i zaproponowana jako E9. Skala jest otwarta od gory i nie ma powodu, dla ktorego nie moglibysmy sie spotkac z E15 w ciagu najblizszych kilku (nastu, dziesieciu) lat. Po drodze mamy Moderate (Mod), Difficult (D, czesto skracane jako Diff), Hard Difficult (HD, albo HDiff), Very Difficult (VD lub VDiff), Hard Very Difficult (HVD lub HVDiff), Severe (S), Hard Severe (HS), Very Severe (VS), Hard Very Severe (HVS) i ostatnia kategoria Extremely Severe, ktora zostala podzielona numerycznie na E1, E2, E3 itd. Nie ma jakis wyznacznikow dla danej skali, plynnie przechodza jedna w druga. Historycznie skala konczyla sie na HVS, a wszelkie E zostaly wprowadzone dopiero w latach siedemdziesiatych - kiedy byl juz nadmiar drog, ktore byly wyraznie wyzej od HVS i to przynajmniej o kilka poziomow.
Czasem pojawia sie wycena HXS, czasem XS - sa to drogi, gdzie trudnosc jest w jakosci skaly i trudno obiektywnie ja wycenic (najczesciej chodzi o wspinanie na rozsypujacej sie skale, gdzie droga moze nie wytrzymac ciezaru drugiego przejscia) - czasem maja techniczna wycene.
Wyceny zmieniaja sie z czasem. Na wskutek marudzenia srodowiska, drogi dostaja wyzsza wycene, na wskutek pojawienia sie lepszej protekcji, wycena moze im spasc. Drogi wyceniane przed wojna na VDiff, teraz sa E2 (nie wszystkie rzecz jasna, ale znam taki przypadek - albo cos kluczowego sie oberwalo, albo ten co ja robil jako pierwszy, byl w wyjatkowej formie).

Mniej wiecej od Severe, drogi dostaja rowniez wycene techniczna. Jest to ocena najtrudniejszego napotkanego przechwytu na drodze - niewazne ile ich jest (droga z pietnastoma ruchami 6c pod rzad ma 6c, podobnie jak droga z jednym takim przechwytem na pierwszych trzech metrach), jak wysoko, z jaka protekcja i jak od niej daleko. Choc spotkalem sie z 3c, zazwyczaj wycena zaczyna sie od 4a (porzadne Severe ma 4a) i idzie po kolei jak w angielskiej szkole: 4a, 4b, 4c, 5a, 5b, 5c, 6a, 6b, 6c, 7a, 7b (poki co jeszcze nie zrobiono 7c, a moze zrobiono, ale sie nie przyznano). 

Tradycyjnie, bulderowe problemy rozniez uzywaly tej skali, acz teraz bardzej popularna jest skala Hueco i Font. W starych przewodnikach "klasyczne" drogi bulderowe maja wycene opisowa np. "Careless Torque E7 7a". 
Niegdys, podczas pierwszych drog sportowych, im rowniez nadawano wycene opisowa, dochodzilo do takich smaczkow, ze "Hubble" bylo wycenione na bodajze E9 7b. 

Choc powstaja coraz trudniejsze drogi, ich wycena odwzierciedlona jest raczej w rosnacym E - prawdziwe 7a to nadal rzadkosc.

Techniczna trudnosc okreslana jest czasem jako o dwa stopnie nizej, niz wycena francuska. Czyli 5b odpowiadalby F6a. Te dwa poziomy roznicy sa mniej wiecej adekwatne na niskich poziomach, im wyzej, tym bardziej sie to rozbiega. E11 7b moze byc tak trudne jak obite F9a+. O ile odczucie trudnosci wyraza sie raczej w opisowej trudnosci (mowi sie "it feels like E1"), techniczna trudnosc latwiej porownac do skali bulderowej. Droga HVS 5b moze byc opisana jako droga F6a, albo jako droga V+ z jednym ruchem bulderowym za V1, z bdb protekcja pod i nad tym cruxem - czy taka droga bedzie rowna F6a? Moze. Droga za E9 6c moze byc opisana jako " 12m drogi za VI.4, problem V9 na 13m, pierwszy przelot dwa metry wyzej, powyzej przelotu droga VI.1, ladowanie na bloki skalne" - czy taka droga dostalaby francuskie 7b? Moze. Na pewno "it feels like E9".

Polaczona wycena sugeruje jaki rodzaj trudnosci ona soba przedstwia. Opisowa czesc drogi ma swoja przecietna techniczna strone i tak standartowe wyceny to: S 4a, HS 4b, VS 4c, HVS 5a, E1 5b, E2 5c. Wyzej techniczna wycena spowalnia i np. E5 6b nie jest niczym dziwnym.

Jezeli jednak strona techniczna rozmija sie ze strona opisowa, to mamy tutaj wskazowke co do charakteru drogi. 
Jezeli strona techniczna jest zawyzona (np. VS 5a, E1 5c) wtedy nalezy oczekiwac, ze droga jest techniczna w charakterze z mozliwie jednym trudnym, ale dobrze ubezpieczonym ruchem. Najdziwniejsza abominacja jaka znam jest "Verandah Buttress" na Stanage HVD 5b z bardzo trudnym startem, powstalym po odpadnieciu kluczowego bloku (czyli na polskie: droga III+ z ruchem bulderowym rzedu V1, Font5) - przewodnik z 1951 roku wspomina "brakuje bloku w szczelinie, start teraz raczej trudny" :).
Z drugiej strony, jezeli wycena techniczna jest nizsza niz odpowiadajaca jej przecietna strona opisowa (np. HVS 4c, E2 5b itp.) wtedy nalezy oczekiwac albo ciaglych trudnosci i wyczerpujacej walki o kolejne metry, albo jest to droga o relatywnie latwym wspinaniu ale w niebezpiecznym terenie - brak protekcji, protekcja bardzo watpliwa, mozliwosc dlugiego lotu, niezabezpieczony crux itp. Jezeli rozbieznosc jest jeszcze wieksza (np. VS 4a, E3 5b, E9 6c itp.), wtedy albo jest to kombinacja obu powyzszych - ciagowa droga o slabej protekcji, albo konsekwencje opadniecia sa bardzo grozne (jak np. pierwsze E9 - "Indian Face" E9 6c).
Trzeba miec nadzieje, ze przy ogledzinach drogi, da sie na pierwszy rzut oka rozpoznac, z ktora mozliwoscia mamy doczynienia.

Pamietajmy jednak, ze powyzsze zasady sa czesciel lamane, jak przestrzegane; powyzsze wyjasnienia sa jedynie wskazowka i nic nie zastapi wlasnego ogladu drogi. Najpierw droge obejrzec, pozniej zobaczyc "ile to tam jej dali", a po przejsciu steknac "nie ma szans, ze to byl Mod" ;)

Wyceny zmieniaja sie co nowe wydanie przewodnika. Jak to mowia: " w nowym wydaniu beda kolejne VD podwyzszone do VS i E6 obnizone do E4, a nic nowego na poziomie, ktory Cie interesuje". Sa za to dokladniejsze zdjecia.

W kazdym rejonie wyceniali inni ludzie i czasem HVS 5a w jednym miejscu wydaje sie duzo latwiejszy niz HVS 5a w innym rejonie. Dodatkowo istnieja historyczne nalecialosci - droga moze byc oceniona za VD w 1922 roku i choc teraz czuc, jakby to byl komin za HVS, to pozostawia sie stara wycene. Sa rowniez legendy, jakoby w Yorkshire wyceniali mocniej, gdzie 5b oznaczaloby F6b (i gdzie typowy HVS ma 5b, a nie 5a). Istnieje tzw. tradycyjna wycena z Yorkshire, gdzie do wyceny drog nie zalicza sie pierwszych 3m. Wynikalo to z faktu, ze tradycyjnie kluby z Yorkshire uznawaly start z uzyciem "human pyramid", czyli z ramienia partnerow. Byly to czasy zamierzchle i nowo poprowadzone drogi moga miec wycene "normalna". Jadac na polnoc trzeba miec to na uwadze i studiowac zdjecia.
Tutaj tabelka rockfaxa

Soft Grit - o etyce i stylu


2. O etyce i stylu.

"Trad climbing is as close to sport climbing as fell running to sprinting".

"Kiedy mowie, ze wspinam sie tylko w tradzie, to nie jest to tylko wymowka, ze wspinam sie slabo. Chodzi mi o cos wiecej niz gimnastyke".

"Przeciez o to chodzi, by sie troche pobac"

Kilka cytatow miejscowych, ktore mniej wiecej oddaje ich podejscie do "wspinania na wlasnej".

Samo pojecie Traditional Climbing, Trad Climbing, Trad, jest dla miejscowych tylko tagiem, slowem nie majacym wiele wspolnego  z tradycja. Tradycja to fajka, pumpy, podkute buty i konopna lina przewiazana w pasie. Pojawia sie pojecie Adventure Climbing, oznaczajace tyle co Trad, a nie majacym konotacji ze slowem "tradycja".

Wszelkie proby wiazania pojecia Traditional Climbing, z rozumieniem slowa Tradition, jako tradycji, zbywane sa usmiechem, albo wzruszeniem ramion. "It's only a name".

Spotkalem sie na polskim forum wspinaczkowym, o przykladzie "zle zastosowanej tradycji" - chodzilo o wspinanie na Wyspie Jersey, ktora nie jest wsrod miejscowych wspinaczy popularna (to miejsce dla zeglarzy i turystow) - skala jest sypka, pelna "rolling balls", protekcja nie siada i choc miejscowka atmosferyczna, nie ma szans na wyparcie z kalendarza klifow Kornwalii, Pembroke, czy wyspy Lundy. Nie mozna "zastosowac tradycji". Tradycji sie mozna trzymac, albo ja zarzucic :)

Wazna jest Etyka. Nie niszczymy skaly. Nie nalezy ona do nas. Historycznie, czytajac artukuly z lat 90, wtedy powstawal boom na sportowe wspinanie i wiercono wszedzie, chcac dogonic Francje z jej wynikami (na poczatku lat 80 grupa wychowanych na sportowych drogach Francuzow pokazala Anglikom, jak bardzo sa z tylu peletonu). Samo wspinaczkowe srodowisko bylo podzielone i nie robilo nic - nie potrafilo sie skonsolidowac, wydac spojnej wypowiedzi. Jedyne co udalo sie im zablokowac, to zawody wspinaczkowe na otwartym powietrzu (glowna osoba byl John Dunne), ktore udalo sie przeniesc do zamknietych pomieszczen (dzie jest ich miejsce). Fale wiercenia zatrzymalo nie "zastosowanie tradycji", ale prawa wlasnosci. Wlasciciele miejscowek zakazali wiertow. Wiekszosc pieknych klifow jest w posiadaniu National Trust, ktory nie zyczyl sobie metalowego smiecia wsrod skal dziedzictwa narodowego, ktorym sie opiekuja i ktore fizycznie posiadaja. To zdecydowany wplyw czynnikow zewnetrznych sklonil Brytyjczykow do rozwazenia co i gdzie wiercic i czym jest trad, a czym sport. Gdzie zmierza wspinanie? 

Wiele sie o tym pisze i wiele osob roztrzasa istote brytjskiej etyki i stylu z jakim pokonywane sa brytjskie drogi, tudziez drogi gdziekolwiek, przez brytyjczykow. Podczas gdy w samej Wlk. Brytanii podejscie do stylu jest bardzo liberalne - na zasadzie, rob jak Ci sie podoba. Za to zasady etyki, zawieraja sie w dwoch punktach:
1. Badz uczciwy;
2. Nie niszcz skaly.

"Be honest and don't damage the rock". Na tym opiera sie miejscowe podejscie do wspinania i jakimkolwiek stylem bysmy nie przeszli danej drogi (czy to bedzie OS, HP, czy z pomoca deski), tak dlugo jak o tym powiemy uczciwie i nie bedziemy niszczyc skaly - tak dlugo jest to w porzadku. 

Istnieje calkowita dowolnosc, choc pod wzgledem stylu istnieja wyzej i nizej oceniane przejscia. Najwyzej oceniany jest styl OS flash, choc najtrudniejsze drogi dzisiaj ani nie powstaja, ani nawet nie sa powtarzane w ten sposob. Juz w 1980, gdy Ron Fawcett zrobil "Strawberries", stylem yo-yo (przez kilka tygodni), bylo to zaakceptowane, a choc on sam nie jest specjalnie dumny ze stylu przejscia - wtedy nikt nie potrafil tej drogi przejsc lepiej (dopiero niedawno droga ta uzyskala pierwsze brytyjskie przejscie OS, a probowal chyba kazdy liczacy sie brytyjski wspinacz ostatnich trzydziestu lat) - kilka lat trzeba bylo czekac na Stefana Glowacza, ktory przeszedl ja OS - czy oznaczalo to, ze to on byl prawdziwym autorem przejscia? Headpointing jest akceptowany, tak dlugo jak ostatecznym efektem jest czyste przejscie, najlepiej z przelotami zakladanymi podczas, a nie przygotowanymi zawczasu - ta druga praktyka oceniana jest jako daleka od idealnej (wystarczy wspomniec parcie srodowiska na pierwsze przejscie "Century Crack" przez Pete Whittakera i Toma Randalla, ktorzy wrocili sie na odludzie, by poprowadzic droge na czysto) i zawsze znajda sie takie glosy, ktore beda sarkac i takiego przejscia jako pierwsze nie uznaja. Wiele drog, zwlaszcza na ciasnym gricie i jego nieubezpieczalnych pologach, zostalo poprowadzone z zalozeniem przelotow w sasiednich rysach, co zawsze zostaje uwzglednione w opisie drogi i wycenie trudnosci. Przejscie stawiajacego wlosy na plecach "Archangela" E3 5b, z protekcja zalozona w drodze obok juz nie jest przejsciem na miare E3, wtedy robi sie go na E2, czy nawet na E1 - to samo dotyczy mat. Jezeli z drogi niebezpiecznej, za pomoca mat robi sie droge bezpieczna, to juz nie ma ona statusu drogi niebezpiecznej - wycena opisowa spadnie, choc techniczna zostanie taka sama (no chyba, ze stos mat jest tak wysoki, ze zasloni cruxowy start ;) ). Nalezy pamietac, ze wycena drog w brytyjskim systemie uwzglednia przejscie OS, bez mat. Jezeli da sie odpasc z E6 bez szkod, to prawdopodobnie nie jest to juz E6. Oczywiscie nikt nikomu nie zabroni polozyc mat pod droga, ale nie ma co sie oszukiwac, ani kolegow, zapominajac o wspomnieniu ich uzywania. To samo dotyczy sniegu - snowballing, czyli wspinanie sie nad zaspami, podczas takiej pogody jest zawsze duzo chetnych na highballowe problemy.

Gdy jednak nie pracujemy dla sponsorow i nasze przejscia nie sa pozniej ogladane przez spocona widownie gdzies na Kendal - wtedy nasz styl moze byc naprawde dowolny. Azerowanie? Hard luck, wpiszesz sobie do kapownika "dogged" i bedziesz z tym zyl, moze kiedys powtorzysz.

Kucie jest zbrodnia. To co dla dzisiejszego pokolenia jest gladka sciana proszaca sie o maly stopieniek, w przyszlosci moze byc znakomitym, trzy gwiazdkowym E12. Skale zostawiamy dla przyszlosci, taka jaka zastalismy. Tylko dlatego, ze sie po niej wspinamy i placimy podatki, nie oznacza, ze mamy do niej jakies prawa. Kucie istnialo i jeszcze w latach szescdziesiatych podkuwano w kamieniolomach. Sam szedlem po wykutych stopniach w naturalnym gricie, na drodze po raz pierwszy zrobionej przed druga wojna (bodajze 1922). Tyle, ze ja tych stopni nie potrzebowalem, mialem inne buty niz Morley Wood w latach dwudziestych XXw. i spokojnie radzilem sobie obchodzac te stopnie, idac na naturalnej rzezbie i ufajac w tarcie. Ktos, kto wykul te stopnie sto lat temu, pewnie myslal, ze "musial" to zrobic, zeby pokonac droge. Dla nas, zaledwie 90 lat pozniej, te dwa machniecia mlotkiem, to blizny niszczace idealny tarciowy polog.
Najwazniejsze wiec, to nie niszczyc skaly. W jaki sposob sie wspinamy i czego uzywamy, to juz jest mniej wazne. Jezeli patrzec na wspinanie w gritstone, to czekany nie wchodza w gre nawet zima, zadne tam "modern mixed", czy inny drytooling. Jest tylko jeden rejon zimowy i raz na kilka lat zdarza sie, ze Kinder Waterfall pozwala na zimowa wspinaczke. Nawet wspinanie w kamieniolomach gritowych z czekanem uznane jest za zbrodnie. Z drugiej strony, jezeli ktos wynalezie przyssawki, ktore pozwola na protekcje w kazdym punkcie skaly i nawet na najbardziej smialych drogach mozemy miec tyle protekcji, co na sportowym klifie - to jezeli przyssawka nie bedzie niszczyc skaly, to nadal to bedzie trad climbing. Tylko skala trudnosci sie zmieni - wielkie E, spadna do mniejszych wymiarow.
W imie tej etyki, jezeli zawiedzie nas najnowszy wynalazek i utknie w skale, czy to bedzie kosc za 10 funtow, czy mechanik za 70, to jezeli nie potrafimy go wyciagnac, mamy go tam zostawic. Niech lepiej tam tkwi i rdzewieje, niz ktos mialby uszkodzic skale wyrywajac go. Znajda sie tacy, co go wyciagna, jak nie jutro, to za dziesiec lat ;) 

Tuesday 15 July 2014

Soft Grit - o skale, jej powstaniu i charakterze


1. O skale, jej powstaniu i charakterze

Gritstone, tłumaczony, jako "piaskowiec gruboziarnisty", jest rzeczywiście skałą osadową, a według miejscowych jest to zlepieniec, konglomerat - nikt nie porównuje go do piaskowca - sandstone. Nikt, kto się wspina, bo dla geoloów jest to piaskowiec o bardzo niskiej zawartości spoiwa, a właściwie nie sandstone, a packstone - spotkałem się z tyloma niejasnymi tłumaczeniami, czym jest gritstone, że odpuściłem sobie zgłębianie tematu. Gritstone to Grit, czyli "God's own rock".

Około 300 mln lat temu, rejon północnej Anglii był terenem wielkiej delty rzeki, która miała swoje źródła gdzieś w dzisiejszej Skandynawii. To właśnie efektom wietrzenia i erozji granitowych skał zawdzięczamy dziś głębokie osady granitowego pyłu, zmieszanego z iłami, z domieszkami kwarcytowych kamyków i kryształków, a tam gdzie bagna porastał las - węglem. 

Gritstone jest raczej miękką skałą krucha skala i oryginalnie ma żółtawo szarawy kolor, lecz wskutek kontaktu z powietrzem, jego powierzchnia uwęgla się, dając nam wyśmienicie twarda skorupkę o szorstkiej powierzchni. Tarcie jest nieporównywalne z inną skałą i naprawdę można stanąć na niczym. Kryształki i kamyki - "the pebbles" - czasem są jedynymi chwytami i stopniami na wygładzonej wietrzeniem powierzchni, pozwalając na pokonywanie pionowych, pozornie nieskazitelnych powierzchni. 

Skala została wypiętrzona i odsłonięta kilkoma przejściami lodowca, do tego pomogły miejscowe rzeki, gritstonowe skarpy najczęściej znaczą zręby dolin toczących w oddali swe nurty rzek (Derwent Valley, Hope Valley itp.). Poziome depozyty słabszej i mocniejszej skały uległy późniejszej erozji, tworząc charakterystyczne poziome linie pęknięć i rys, podobnie powstały pionowe rysy, dając wspinaczom powody do radości, przekleństw, satysfakcji i charakterystycznych blizn na dłoniach, kolanach i kostkach (tzw. "grit scabs"). Inna pozostałością wietrzenia są wysunięte okapy, zwane również "neb" (na Stanage, a w innych rejonach, zwane są po prostu roof).

Gritstone był używany do wyrobu kamieni młyńskich. Po obrobieniu na miejscu, najczęściej z leżących głazów (boulderow), były one pozostawiane na miejscu by stwardniały (pokryły się tą twarda, uwęgloną skorupa). Na szczęście kamienie importowane z Francji miały o wiele wyższą jakość (gritstonowe dość szybko spadły do poziomu mielenia na śrutę dla zwierząt tylko, a później do mielenia drzewa na papkę, francuskie robiły mąkę dla ludzi) i kamieniołomy upadły i opustoszały. Kamień do innych zastosowań był odzyskiwany bezpośrednio ze ścian, pozostawiając gładkie ściany Millstone, czy Marble Wall. Upadek kamieniołomów na szczęście nie zniszczył cennych pokładów kamienia, zapewniając nam wiele zabawy i pozostawiając ciekawy krajobraz - mnie lezące w ladzie i bezładzie kamienie młyńskie zawsze ciekawiły. O ile STanage przestał eksplorować swój kamień gdzieś w XIXw., to Millstone Qurries były aktwne do lat 60 XXw.

Skala charakteryzuje się wyśmienitym tarciem, tym lepszym im zimniej. Sezon na najtrudniejsze przejścia zaczyna się około października i ciągnie się do maja. Lipiec i sierpień to czas, gdy królują wszędobylskie meszki (midges), które na szczęście nie są odporne na wiatr. Wiatr to sprzymierzeniec, który nie tylko potrafi błyskawicznie osuszyć skale, ale rozpędzić chmury gryzącego paskudztwa.

Gritstone schnie bardzo szybko. Przelotne deszcze nie są problematyczną prognozą. Ze względu na natłok skał i rejonów i dokładne prognozy, zdjęcia satelitarne na bieżąco i po prostu rozglądanie się za chmurami, można zawsze znaleźć rejon, na którym akurat nie pada. Przy odsłoniętej skale, można się wspinać i pół godziny po deszczu. Oczywiście wielodniowe deszcze potrafią skale nasączyć. Ale nawet po całonocnym deszczu, w trzy kwadranse po zakończeniu opadów, można się wspinać. Są rejony jak Froggatt czy Roaches Lower, u których podnóża rosną drzewa, które mogą przeszkodzić w schnięciu. Wystarczy jednak znaleźć osłonięta drogę, czy przejść się rejon dalej, po czym wrócić po godzinie pod drzewa. Oczywiście rysy i kominy trzymają wilgoć dłużej, niż ściany i połogi, ale jeżeli jest wiatr, to i one będą suche.

Większość klasyków nosi ślady podkutych butów pionierów wspinaczki. Jednakże nawet nowoczesne podeszwy potrafią skale wypolerować, jeśli są brudne. Czyszczenie ich za każdym wejściem z ziemi na skale, to bardzo dobry i praktykowany zwyczaj. Szczególnie bulderowcy dopieszczają swe buty przez proba - "squeeking the shoes", czyli czyszczenie ich do uzyskania pisku pod kciukiem. Najpopularniejsza pomocą wspinacza, jest w tym względzie ręcznik barowy pod kufle - "beer towel" - podobno jest to powód braku zaufania ze strony barmanów do każdego klienta ze szpejem ;) Oczywiście nogawki spodni również są pomocne. Można spotkać się z werbalna krytyka, gdybyśmy chcieli próbować przejść drogę w normalnych, ubłoconych butach. 

Kolejnym problemem jest prowadzenie liny przez krawędzi skały, taka lina wyżera ślady w skale (co widać na klasykach - polecam zdjęcie "wieżyczki" z Flying Buttress, dziś zaleca się prowadzenie liny spod niej, a zaliczenie jej solo po skończeniu reszty drogi). Jeżeli koniecznie chcemy prowadzić TR, to lina zawsze powinna wisieć poniżej krawędzi. Ewentualnie dywanik samochodowy rozwiązuje sprawę. Ubezpieczając drugiego, również to się powinno mieć na uwadze. 

Magnezja, zwana tutaj kreda, jest dozwolona, ale bez przesady. Wiatr wywiewa ja z torebek, zwłaszcza na szczycie i przy zejściu - uprasza się o pamiętaniu o tym i zamykanie woreczków (sam jestem winny kilku solidnych sladow i bije się w pierś i teraz już zamykam). Generalnie, jeżeli robisz drogę poniżej swoich możliwości, to magnezji oszczędzaj - jest szkodliwa dla miejscowej flory.

Monday 14 July 2014

Soft Grit - czyli gritowanie dla poczatkujacych


Wspinanie w gritstonie, tudziez "na gicie", z jednej strony nie ma w polskiej swiadomosci naleznego miejsca, z drugiej obroslo w legendy, zarowno za pomoca i posrednictwem filmu "Hard Grit", skadinad znakomitego przykladu amatorskiego podejscia do dokumentalizmu, jak i za przeslankami i roznorakimi opiniami o "tradycjonalizmie" brytyjskiego wspinania. Trudno mi polemizowac z tuzami polskiego wspinania na temat jak powinna wygladac tradycja czy tradycyjnosc i co sie za definicja wspinaczki tradycyjnej miesci, postaram sie przedstawic wlasne zdanie, ktore wyrobilem sobie wspinajac sie w Wielkiej Brytanii.
Musze nadmienic, ze poza harcerskimi wyglupami na Jurze, na szczescie nie skonczonymi wypadkiem, nigdy sie w Polsce (i poza Wlk. Brytania) nie wspinalem i moje pojecie o wspinaczce jest czysto brytyjskie.