Friday 22 August 2014

Soft Grit Bouldering Trip Dzień Ósmy

Piątek 22.08.2014
Dziś ręka, dłoń właściwie, bolała okrutnie. Ruszyłem na Burbage North około południa. Trochę popadało. Akurat w jedyny dzień, kedy nie wziąłem kurtki pdeszcz. Nicto, przeczekałem. Spróbowałem kika problemów, ale ból w dłoni nie pozwalał mi na pełne poświęcenie. 

Problemy to mikrodrogi, były po prostu wysokie. Kolejny 20-foot crack, czyli ściana na 6m. Idealnie pionowa, pocięta rysami, trudności od 4a do może 5c (VB-V2). Obie ściany, First Wall i The Chant są wystawione na zachód i wyschły w kilka minut. Spróbowałem tam kilka problemów, zszedłem z jednego w połowie. Nie podobała mi się wysokość i samotność. Nie czułem splastrowanej dłoni. Pomiędzy First Wall i The Chant jest nieopisana skałka. Zrobiłem tam jedno arete i jedną ścianę. Wysokość 4m, trudność VB - V0-?

Postanowiłem ruszyć w kierunku Trzech Misiów (The Three Bears). I nazwa ładna i wydawały się niskie i bardziej połogie. Do tego były w eksponowanej części doliny (na szczycie krawędzi) - miałem ndzieję, że mezki tam nie docierają, ze względu na wiatr - były ich miliony.
Trzy Misie były niemal równe wysokie (Baby Bear najniższy) i lądowanie było połogie, mata się zsuwała. Wiało okrutnie i było zimno. Dłoń bolała i nie potrafilem nic chwycić. Zrobiłem najłatwiejszy corner (bridging i palming) starając się ciągnąć prawą, a wypychać lewą dłonią. Zrozumiałem, że na piatek to wszystko. Zmęczenie, plus skaleczenia nie pozwalały na nic więcej

Na piątek:

  • The Chant - First Wall
  • Unknown problem arete ~VB
  • Unknown problem wall ~V0-


The Three Bears

  • Don't Get Between VB


I byłbym zapomniał! Zjechałem na pizzę do miasteczka. W piątki mają pizzę z otwartego pieca. Wróciłem i poznałem dwójkę wspinaczy z Lincoln i Londynu. Adi i Richard. Byli chętni na towarzystwo. Adi zrobił właśnie SPA, a Richard był 3 raz w outdoorowym wspinaniu.


No comments:

Post a Comment